Lubię te zgrzyty, trzaski, czasem powtórka... la la la..... la la la.... la la la....
W sam raz na ostatkowo walentynkowe wieczory.
Love me tender... love me.....
Złoty wiruje kurz i płyta drga w rytm melodii.....
Jak byłam mała często stawiałam lalki na krążku i bawiłam się w karuzelę :))
Pomysł na pokazanie mojego sprzętu grającego powstał dzięki USHII tam znajdziecie sterownik kosmiczny i u LLOOKI taśmy sprzed lat.
Życzę miłego ostatkowania :))
17 komentarzy:
Śliczne zdjęcia! Mój małżonek, gdy jeszcze po 17 lat mieliśmy przytargał do mnie do domu adapter na płyty i słuchaliśmy obowiązkowo Presleya, Jenis Joplin, Jethro tull i naszego ukochanego Lennona. Takie mieliśmy klimaty:)Miło razem powspominać!
Ach, też miałam takiego "Artura"! I robilam malym laleczkom karuzelę na płytach;-)Miło wspomnieć...
Pozdrawiam!
Llooko ja też tego samego słuchałam, Elvisa, Jenis Joplin, Lennona, Jethro tull - ale mamy dużo wspólnego :))
Ori - dziękuję za wspominki z karuzelą.
Oj jaki fantastyczny! Ja też lubię te zgrzyty i dźwięk z płyty :)
Pozdrawiam :)
no fajnie ze Ci sie uchowaly,choc juz czarne krazki przeszly do lamusa,to wspomnien czar zawsze bedzie powracac,ja w swoim glupim mlodym wieku powyzucalam wszystkie plyty, bo mnie denerwowaly,wydawaly mi sie niemodne bo wchodzily wtedy magnetofony szpulowe,a dzisiaj chetnie bym ich posluchala na swoim blogu tez pisalam posta na ten temat...ze starej plyty... w kategoriach muzyka
A ja :(
Ja nie wiem gdzie i jak się wychowywałam, ale w moim rodzinnym domu nigdy takiego adaptera nie było :(
Od najmłodszych lat pamiętam duży, leżący magnetofon kasetowy Grundig z mnóstwem suwaków. Nie miałam nawet "szpulaka" :(
Za to inni mieli i zawsze im tego "ustrojstwa" zazdrościłam :)
Pamiętam, też słuchałam ale ja Czerwonych Gitar ;) bardzo lubiłam i jeszcze pocztówki dźwiękowe z głosem Fogga ;) O mattko! przeciez ja taka stara to nie jestem!
Uściski
Fajnie zajrzeć tutaj i przypomnieć sobie swoją młodość. Pozdrawiam
To po prostu podróż w czasie :) My mieliśmy Daniela. Co więcej mam go do dziś. Ponieważ mój tato był muzykiem, kupował namiętnie winyle.
I czy chciałam czy nie, musiałam słychać zza ściany Rolling Stones, Deep Purple i BB King. Tak oto się ukształtował mój gust muzyczny :)
Fajne zdjęcia i piękna kolekcja. Te płyty miały w sobie czar.
Ojej, kocham płyty winylowe, mam ich tez sporą kolekcyjkę :) A Niemena to ja wprost uwielbiam, obok Grechuty to dla mnie najleprzy z najlepszych :). Tylko sprzęt mam nowszy, ale szumyy tak samo słychac na na starych modelach ;). Dziękuje kochana za wpisy na moim blogu, bo ja Twój to często odwiedzam tylko nie zawsze piszę....ale to mysze naprawić :*
Pozdrawiam cieplutko. nemala
Uwielbiam te specyficzne szumy i "cykania"..miałam identycznego Artura:) Tańczyłyśmy z siostrą rock&rolla przy muzyce Billa Haley'a, słuchałam Lady Pank, Lombard, Kult a moja Mama Niemena, którego jakoś nigdy nie mogłam strawić...
I też ustawiałam na płytach figurki zwierzątek, Kermita i świnkę Piggy:) i patrzyłam jak sie kręcą!
Ściskam:)
no... cudeńko. ej, ale wy nie myślcie sobie, że ja tylko w kosmos na tym latałam :) muzyki tez słuchaliśmy intensywnie :)
myślę, że wtedy większość słuchała podobnej, po prostu dobrego rocka, nie te popierdułki co teraz się lansują zamiast śpiewać :)
pozdrawiam Kochana!
Jak dobrze powspominać razem z Tobą!
I Perfectu masz płytę!Cudne piosenki!!
Buziaki
Ja raz jeszcze :) Zapraszam na CANDY :) http://kuchennepasjenemali.blogspot.com/ Pozdrawiam ciepło.
ooo, cudowny klimat mają te sprzęty i płyty
jak, ja byłam mała, to też uwielbiałam bawić się adapterem (oczywiście i lalek na winylach nie zabrakło, ku przerażeniu moich rodziców) :)
ja również uwielbiam.....:)
Prześlij komentarz