Przedstawiam mój ukochany, dla mnie piękny, drewniany mebel. Jest pamiątką po mojej babci ze strony mamy. Ma kilkadziesiąt lat - typowy eklektyk - i jest dla mnie najwartościowszym przedmiotem w moim domu (nie licząc jeszcze paru drobiazgów) nie chodzi tu o cenę, ale wartość sentymentalną rzecz jasna. Ma jakże cenioną dziś patynę czasu. Nosi ślady mijających lat, ryski, wgniotki i pęknięcia podkreślające jedynie melancholijny charakter mebelka. Nie zmieniałam tego. Wymieniałam tylko nogi, stare były calkowicie podziurkowane przez kołatki. Długo stał w piwnicy u moich rodziców - o zgrozo !!! Udało mi się go stamtąd wyciągnąć, mam dar do ratowania starych rzeczy :)
Przechowywano w nim przetwory. Chyba miał dosyć stania w piwnicy i się odwdzięczył .... czym....?
Jest to bardzo tajemniczy mebel.... straszy.... a raczej straszył.
Możecie mi nie wierzyć, ale ta szafka wydawała do niedawna dźwięki przypominające spadanie tynku, walących się cegieł czy czegoś w tym rodzaju. ( A może tych słoików co tam dotąd stały ) Nie ważna była pora - w biały dzień i w środku nocy wydawała dźwięk trwający ok. 3 sekud. Mam na to świadków. Nie raz goście przebywający w moim domu podskakiwali na krzesłach - "Matko co to bylo" a ja zawsze odpowiadałam, a to pewnie tynk odpada z elewacji blokowej i wali o parapet. Budziłam się nie raz w środku nocy, bo hałas ten stawiał mnie na baczność.
Na szczęście hałasy ustały.... odkąd zaczęłam się modlić... codziennie... za moich bliskich zmarłych.Takie różne historie przytrafiają mi się od mojego dzieciństwa i nie sposób ich racjonalnie wytłumaczyć, może kiedyś opowiem inne. Może niektórzy uważają to za brednie, ale to ich wybór.
Kiedys stało w gościnnym. Teraz vertico stoi w pokoju córki.
To mój stary wieszaczek na ubrania i stare gliniane wazony.
Gliniana kaczka też lubi ich towarzystwo.
Jeśli lubicie mnie odwiedzać to serdecznie zapraszam.
Może też macie na swoim koncie jakieś dziwne przypadki.
pozdrawiam ciepło
Jola
8 komentarzy:
Dziwne, ale prawdopodobnie ma swoje uzasadnienie :) ja jestem z tych co wierzą.. sama mam wiele - może nie związanych z szafą, ale bardzo cennych dla mnie, podobnych doświadczeń!
A szafonierkę mamy bardzo podobną - również odziedziczoną po dziadkach - zajmuje honorowe miejsce u moich rodziców :)
..a w piwnicy :( niestety - nadal czeka kredens, wypełniony puki co zaprawami! I wiesz jolu - nie mogę przeżyć, że nie ma mnie w domu,już dawno byłby odnowiony i zajmował szlachetniejsze miejsce!!
Pozdrawiam serdecznie!!
Dziwy dziwy... Ja pamiętam lustro u babci, które po śmierci dziadka dostało jakiegoś nalotu. Jak nic wyłonił się z niego profil dziadka... Oj po ciemku to był strach przejść koło tego lustra!
A podobny mebelek do Twojego uratowali moi rodzice. Podoba mi się u Ciebie!
Dziękuję za ciepłe słowa.
Aniu, mi przepadły 2 kredensy (z czego jeden dosłownie przegnił w komórce) niestety nie było dla niego miejsca w blokowych mieszkaniach (moim i rodziców). Może nie raz nie jest nam pisane posiadanie jakiś przedmiotów, kto wie.
Ilooka - dziękuję za wspomnienie o lustrze, wydaje mi się, że nasi bliscy bardzo dopominają się o nasze wstawiennictwo i błagają o pomoc, szczególnie modlitwę za nich, a my nie zdajemy sobie sprawy tak do końca z otaczającej nas rzeczywistości. Dobrze mają Ci co wierzą, gorzej z tymi co nie.
Pozdrawiam ciepło i słoneczka życzę.
Jola
No ja, jak do tej pory nie miałam takich przeżyć ... a szkoda, bo ogromnie lubię tajemnicze, magiczne, natchnione, niewyjaśnione zdarzenia. Bieliźniarka piękna. U moich rodziców stoi babciny kredensik i czeka, aż go zabiorę do siebie, no ale właśnie ... blokowe mieszkanie ... nie wiem jak długo jeszcze będę się opierać ... chyba szybciej go przygarnę, niż własnego domku się doczekam :) Kaczuszka, dzbanki i wieszaczek - miłe to wszystko, nadgryzione zębem czasu, pełne wspomnień ... o to w życiu chodzi ... między innymi oczywiście :) Pozdrawiam cieplutko
No to miałaś przeżycia.Mnie się takie rzeczy jak na razie jeszcze nie przytrafiły.
Bieliżniarka piękna.I wieszaczki z poprzedniego postu też!Bardzo ładnie je ozdobiłaś!
Pozdrawiam
Piękny mebelek!!! ojeju mnie ciary przechodzą słuchając takich historii!!
Wiesz ja wierzę, wiadomo w Boga i w dusze które są zbłąkane i nas straszą po nocach itp. Ale wiesz, boję się tego :/ jakoś moja psychika tego nie wytrzymuje...
Ogółem wiele się nasłuchałam od mojej cioci, której to mąż zginął kilka lat temu w wypadku samochodowym. Mieszka ona w starej kamienicy, gdzie jest okropna cisza. Ludzie którzy giną w wypadku podobno nie wiedzą, że zginęli, ale nie wiem... wiem że wujek długo odwiedzał ciocię. Przy mnie samej jak u niej byłam było słychać jak klucze spadły - co do czego nigdzie nie spadły... było zapalone światło nad łóżkiem którego moja ciocia prawie nigdy nie zapalała. Sama mówiła, że jak siedziała w pokoju było słychać jak on wchodził do mieszkania - otwieranie drzwi i jakieś takie odgłosy. Wszystko to dla mnie dziwne było. Strasznie się bałam :/ zwłaszcza jak tam spałam a akurat zdawałam egzaminy na ASP (gdzie się nie dostałam) miałam noc nie przespaną 0 bo za dużo myslałam :P ale jak rano zostłam sama w mieszkaniu i zaczęłam słyszeć odgłosy ciężkiego oddechu to pół godziny przed czasem wybiegłam z domu na egzaminy :/
A teraz mam w planie na święto Zmarłych jechać do cioci i odwiedzić wujka ;) modliłam się oczywiście za niego :) eh o tych duchach mogę opowiadać i opowiadać. Jolu z tego co widzę Ty nie masz ze strachem problemów ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Oj, ja też mam ciary na plecach, ale jakoś z tym trzeba nauczyć się walczyć. Babcia zawsze mi powtarzała, że żywych trzeba się bać, a nie umarłych. Często mi się śni i nawet mogę z nią rozmawiać. Niestey nie chce odpowiedzeć na nurtujące mnie pytania - mówi "Ja ci dziecko nic nie mogę powiedzieć" ale czasem coś powie i się sprawdza. Ach to wszystko zbyt skomplikowane jak na ludzki rozum.
Tulę mocno.
Jola
Hmmm :) fajnie masz z tą babcią :) to dobrze, że nad Tobą czuwa ;)
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz